poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Nie lubię matematyki.

To jest właśnie ten moment, w którym siedzę przed komputerem z głośno puszczoną muzyką i staram się nie myśleć zbytnio nad książką z matematyki, która leży na biurku. Ten moment, w którym mam nadzieję nie usłyszeć pytania ile z szesnastu zadań już rozwiązałam. Moment w którym napisałam już nawet rozdział na wattpadzie tylko po to, żeby nie brać do ręki długopisu i nie zacząć rozwiązywać tej nieszczęsnej matematyki. Śpiewanie piosenek Black veil brides i Braci wydaje mi się ciekawsze niż wielokąty i trójkąty, z resztą komu sie nie wydaje? Patrze sobie za okno i co widzę? Piękną pogode, bezchmurne niebo i słoneczko. Patrzę w ekran komputera i co widzę? Czekający na mnie odcinek Teen wolf, którego ostatnio nałogowo oglądam, widzę kilka otwartych kart z wattpadem, historie do przeczytania, opowiadania do napisania, moich znajomych piszących na facebooku, moich idoli tweetujących na Twitterze, otwartego Spotify z piosenkami, które zaraz włącze. Odwracając się za siebie widzę mnóstwo moich kochanych książek i pomyśleć, że kilka z nich dalej leży na półce nieprzeczytane, widzę gitarę, która tylko czeka aż ją ruszę, lekturę do przeczytania. Skoro widzę to wszystko to czemu tak ciąży mi ta szkoła? Kiedy stała się tak wielkim ciężarem, że na samą myśl mam ochotę rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Może wypadałoby zrobić coś kreatywnego? Mój mózg nawet po kilku lekcjach zdecydowanie ma dość, a jutro będzie zdecydowanie gorzej. Krótkie momenty rozmyślań nad wszystkim. Moment sprawdzania, że twój kubek z herbatą jest już pusty. Czujesz się czasem pusty? Mam wrażenie pustki patrząc na cyfry, jest ze mną źle? Chyba tak, chyba przyda mi sie wiecej herbaty, dużo więcej. Chyba spróbowałam już wszystkiego, udawało mi się tyle godzin, ale muszę zrobić te piekielną matmę. I pomyśleć, że to wszystko tylko dlatego, że nie lubię matematyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz