sobota, 30 kwietnia 2016

Alicjia w krainie czarów - scenariusz

Mój scenariusz Alicji w krainie czarówe :P :D Na podstawie książki oczywiście <3 Alicja w Krainie Czarów Lewis Carroll Pośród złotego popołudnia Łódź się nie ślizga prawie, Gdyż oba wiosła w małych rączkach Pracują mało wprawnie, A małe dłonie nadaremnie Ster dzierżą w tej wyprawie Trójko okrutna! Pragnąć bajek Wśród sennej tak pogody, Od tchu słabego tak, że piórka Nie zdmuchnąłby bez szkody! Lecz jakże przeciw trzem językom Jednemu iść w zawody? „Zaczynać!” Prima niecierpliwa Wygłasza swe orędzie; Że ”Bzdur w tym wiele będzie!”, Tertia przerywać chce powieść Co chwila, lecz nie częściej. I oto cichną. W wyobraźni Dziecko ze snu się zjawia; Wchodzą wraz z nim w Krainę Czarów Przedziwnych, gdzie rozmawia Wesoło z ptakiem i zwierzęciem… I już w to wierzą prawie. Lecz gdy ofiara udręczona Wreszcie do dna osuszy Fantazji studnię i powiada, Dość mając tych katuszy: „Dokończę później…” „Już jest później!” Słyszą zmęczone uszy. Ta bajka o Krainie Czarów Z wolna jak gmach urosła, Pełen postaci osobliwych… Załogo, chwyć za wiosła, By nas pod słońcem zachodzącym Łódź ku domowi niosła. Alicjo! Wsuń łagodną dłonią Dziecinną tę bajeczkę Tam, gdzie Dzieciństwa sny związałaś: Pod pamięci wstążeczkę. Jak pielgrzym niesie z obcych krain Zwiędłych kwiatów wiązeczkę. Scena 1 „Obłąkana Herbatka” (Na scenie: duży stół z krzesłami, herbatą, mlekiem i chlebem, przy którym obok siebie siedzą Kapelusznik, Suseł i Marcowy zając. Suseł śpi a reszta opiera się na nim i pije herbatę rozmawiając. Wchodzi Alicja) Alicja (myśli na głos): Bardzo niewygodne dla susła, ale mam wrażenie, że śpiąc tak głęboko nie odczuwa tego. Kapelusznik i Zając (krzyczą zauważając Alicję): Brak miejsca! Brak miejsca! Alicja (oburzona): Jest bardzo wiele miejsca. (siada na krzesło przy końcu stołu) Marcowy Zając: Wypij trochę wina. Alicja (rozgląda się po stole- szuka wina): Nie widzę tu wcale wina. Marcowy Zając: Nie ma go tu Alicja (gniewnie): W takim razie nie zachowałeś się uprzejmie proponując mi je. Marcowy Zając: A ty zachowałaś się nieuprzejmie siadając tu niezaproszona. Alicja: Nie wiedziałam, że to wasz stół. Jest zastawiony na o wiele więcej osób niż trzy. Kapelusznik (wpatruje się w Alicję z zainteresowaniem): Twoje włosy aż proszą się o przycięcie. Alicja (poucza): Powinieneś się nauczyć, że nie należy robić osobistych wycieczek. To bardzo ordynarne. Kapelusznik: Dlaczego kruk jest podobny do biureczka? Alicja (myśli na głos-do siebie): No, nareszcie będzie jakaś rozrywka! Jak to dobrze, że zaczęli bawić się w zagadki. Alicja: Wydaje mi się, że potrafię na to odpowiedzieć. Marcowy Zając: Czy chcesz powiedzieć, że myślisz, że będziesz umiała znaleźć na to odpowiedź? Alicja: Oczywiście Marcowy Zając: Więc powinnaś powiedzieć to co myślisz Alicja(pośpiesznie) : Powiem to, co myślę, to znaczy… to znaczy, myślę to co powiem… a to jedno i to samo, jak wiesz. Kapelusznik: Ani trochę to samo! Jak to? Mogłabyś więc równie dobrze powiedzieć, że: „zobaczę to, co zjem”, to to samo co „Zjem to, co zobaczę”! Marcowy Zając: Mogłabyś równie dobrze powiedzieć, że „lubię to, co dostaję” , to to samo co: „dostaję to, co lubię!” Suseł (przez sen): Mogłabyś równie dobrze powiedzieć, że „oddycham, gdy śpię”, to to samo co: „śpię, gdy oddycham”! Kapelusznik: U ciebie to jest to samo. (cisza prze kilka chwil, Alicja rozmyśla) Kapelusznik (do Alicji): Który dzień miesiąca mamy dzisiaj? (Wyciąga zegarek, potrząsa nim i przykłada go do ucha) Alicja: Czwarty Kapelusznik (wzdycha): Dwa dni odchylenia! Ostrzegałem cię, że to masło mu nie posłuży. (gniewnie do Marcowego Zająca) Marcowy Zając: Było to najlepsze masło Kapelusznik: Tak, ale razem z nim musiały dostać się do środka jakieś okruszyny, nie powinieneś był wsuwać go tam nożem, który służył do krojenia chleba. (Zając bierze zegarek od Kapelusznika i przygląda mu się, następnie zanurza go w filiżance z herbatą i ponownie ogląda) Marcowy Zając: Było to najlepsze masło, jak wiesz. Alicja (zaciekawiona ogląda zegarek, który trzyma w ręce Zając): Jaki śmieszny zegarek! Pokazuje dni miesiąca, ale nie pokazuje, która jest godzina! Kapelusznik: Dlaczego miałby to robić? Czy twój zegarek pokazuje ci rok, który właśnie mamy? Alicja: Jasne, że nie, ale nie robi tego, bo przecież tak strasznie długo stałby na jednym roku. Kapelusznik: Tak właśnie jest w przypadku mojego zegarka. Alicja (bardzo grzecznie, nie widzi sensu w uwadze Kapelusznika): Niecałkowicie to pojmuję. Kapelusznik (kapie herbatą na nos Susłowi): Suseł znowu śpi. Suseł ( potrząsa głową, z zamkniętymi oczami): Oczywiście, oczywiście, to samo chciałem w tej chwili powiedzieć. Kapelusznik (do Alicji): Czy rozwiązałaś już zagadkę? Alicja: Nie, poddaję się. Jak brzmi odpowiedź? Kapelusznik: Nie mam o niej żadnego wyobrażenia. Marcowy Zając: Ani ja Alicja (zniechęcona): Myślę, że moglibyście lepiej spędzać czas, a nie marnotrawić go, stawiając zagadki, na które nie ma odpowiedzi. Kapelusznik: Gdybyś znała Czas tak dobrze, jak ja go znam, nie mówiłabyś o marnotrawieniu go, ale Pana. Alicja: Nie rozumiem co chcesz powiedzieć. Kapelusznik(pogardliwie): Oczywiście, że nie rozumiesz! Przypuszczam, że nigdy nawet nie rozmawiałaś z Czasem! Alicja: Być może nie, ale wiem, że muszę wybijać czas podczas muzyki. Kapelusznik: Ach, to wyjaśnia całą sprawę. Nienawidzi on bicia. Ale gdybyś utrzymywała z nim przyjazne stosunki, uczyniłby z zegarem niemal wszystko, czego byś zapragnęła. Na przykład, przyjmij, że jest dziewiąta rano, czas , czas rozpoczęcia lekcji: wystarczy, że szepniesz tylko Czasowi, czego sobie życzysz, a oto godziny przelatują w mgnieniu oka! Pół do drugiej, czas na obiad! Marcowy Zając (szepta do siebie): Chciałbym, żeby było pół do drugiej. Alicja (zamyślona): Na pewno byłoby cudownie, ale wówczas… nie miałabym jeszcze apetytu na obiad, rozumiesz? Kapelusznik: Być może nie od razu, ale mogłabyś zatrzymać zegar na pół do drugiej przez tak długi czas, jak byś chciała. Alicja: Czy ty tak to sobie urządziłeś? Kapelusznik (kręci głową): Ja nie! Pokłóciliśmy się zeszłego marca… tuż przedtem, nim on oszalał, wiesz… (wskazuje łyżeczką na Marcowego Zająca) …stało się to podczas wielkiego koncertu wydanego przez Królową Kier, gdy miałem śpiewać „Trzepotanie nietoperza! Ciekawe, do czego zmierza!”. Znasz może tę piosenkę? Alicja: Słyszałam coś podobnego. Kapelusznik: Dalej, jak wiesz, brzmi to tak: „Mknie po niebie ponad światem Jak taca niosąc herbatę. Trzepotanie… Suseł(wzdryga się i śpiewa przez sen): Trzepotanie, trzepotanie… (Kapelusznik i Alicja szczypią go aby przestał) Kapelusznik: Otóż zaledwie odśpiewałem początek pierwszej zwrotki, gdy Królowa wrzasnęła: „On marnotrawi czas! Uciąć mu głowę!” Alicja(krzyczy): Cóż za straszliwe okrucieństwo! Kapelusznik (ponuro): I od tej pory nie chce on zrobić niczego o co go proszę! Wciąż jest szósta po południu. Alicja (ze zrozumieniem*): I to jest powód, dla którego stoi tu zastawa do herbaty? Kapelusznik (wzdycha): Tak jest, zawsze jest czas picia herbaty, a nigdy nie ma czasu, żeby zmyć naczynia. Alicja: I dlatego przesuwacie się, prawda? Kapelusznik: Oczywiście, zaraz po zabrudzeniu filiżanek. Alicja: Ale co następuje, gdy powracacie do początku stołu? Marcowy Zając (ziewając): Należy zmienić przedmiot rozmowy, jak mi się wydaje. Znużyło mnie to już. Głosuje za tym, żeby ta młoda dama opowiedziała nam bajkę. Alicja (sceptycznie): Obawiam się, że nie znam żadnej. Kapelusznik i Marcowy Zając: Więc niech opowiada Suseł! Zbudź się Suśle! (równocześnie szczypią go z dwóch stron) Suseł (powoli otwiera oczy, ma chrypkę): Nie spałem. Słyszałem chłopcy, każde słowo, które wypowiedzieliście. Marcowy Zając: Opowiedz nam bajkę! Alicja (błagalnie): Tak, opowiedz, proszę! Kapelusznik: I pospiesz się, inaczej znowu zaśniesz, zanim dokończysz. Suseł ( z pośpiechem): Były sobie trzy siostrzyczki, a na imię miały Elsie, Lacie i Tillie i mieszkały na dnie studni… Alicja (z zaciekawieniem): A co jadły? Suseł (po chwili namysłu): Jadły melasę. Alicja: Wiesz przecież, że nie mogły. Rozchorowałyby się później. Suseł: I rozchorowały się, bardzo się rozchorowały. Alicja (zaciekawiona): Ale dlaczego mieszkały na dnie studni? Marcowy Zając (życzliwie do Alicji): Dolej sobie trochę więcej herbaty. Alicja (z urazą): Nie nalałam sobie jeszcze nic, więc nie mogę dolać sobie trochę więcej. Kapelusznik: Chciałaś powiedzieć, że nie mogłabyś dolać mniej, bardzo łatwo nalać sobie więcej niż nic. Alicja: Nikt tu nie prosił o twoją opinię. Kapelusznik (tryumfalnie): I kto teraz robi osobiste wycieczki? Alicja (bierze trochę herbaty i chleba z masłem, mówi do Susła): Dlaczego zamieszkały na dnie studni? Suseł ( po chwili na rozmyślania): Była to studnia z melasą. Alicja (ze złością): Nie ma czegoś takiego! Marcowy Zając i Kapelusznik: Ciii! Ciii! Suseł (kwaśno): Jeżeli będziesz źle wychowana, sama skończysz tę bajkę. Alicja (ze skruchą): Nie, mów dalej, bardzo proszę! Nie będę ci już przerywała. Przypuszczam, że, być może, jest jedna taka studnia. Suseł (oburzony): Jedna, rzeczywiście! I tak, te trzy małe siostrzyczki… powiem wam, co zmalowały: uczyły się wyciągać, wiecie… Alicja: Co zmalowały? Co wyciągały? Suseł (bez zastanowienia): Melasę. Kapelusznik: Potrzebuję czystej filiżanki, niech wszyscy przesuną się o jedno miejsce. (każdy przesuwa się o jedno miejsce- Zając siedzi na miejscu Susła, a Alicja na miejscu Zająca, gdzie na talerzu rozlany jest dzbanek mleka) Alicja: Skąd wyciągnęły tę melasę? Kapelusznik: Można wyciągać wodę ze studni pełnej wody, więc wolno chyba przypuszczać, że można wyciągnąć melasę ze studni pełnej melasy… co, głuptasie? Alicja (do Susła, ignorując uwagę Kapelusznika): Ale one były na dole w studni. Suseł: Oczywiście, że były, w studni na dole, dudni w stodole. Suseł (przeciera oczy, senny): Co zmalowały? Malowały najrozmaitsze rzeczy… wszystko co zaczyna się na M… Alicja: Dlaczego na M? Marcowy Zając: Dlaczego nie? Suseł (przymyka oczy i na chwile zasypia, ale Kapelusznik budzi go szczypaniem):…co się zaczyna na M, mysie-pułapki, miesiąc, mądrość i mnóstwo…wiesz, że mówisz czasem: „mam mnóstwo czegoś” … ale czy widziałaś kiedykolwiek coś takiego jak namalowane mnóstwo? Alicja (mocno zmieszana): Szczerze mówiąc, jeżeli mnie już pytasz o to, to nie myślę… Kapelusznik: Więc nie powinnaś się odzywać. (Alicja zdenerwowana wstaje i odchodzi, Suseł zasypia, Zając i Kapelusznik nie interesują się odejściem Alicji, która kilka razy odwraca się by sprawdzić czy ją zawołają, Kapelusznik i Zając próbują włożyć Susła do imbryka, Alicja schodzi ze sceny) Koniec Sceny 1

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Nie lubię matematyki.

To jest właśnie ten moment, w którym siedzę przed komputerem z głośno puszczoną muzyką i staram się nie myśleć zbytnio nad książką z matematyki, która leży na biurku. Ten moment, w którym mam nadzieję nie usłyszeć pytania ile z szesnastu zadań już rozwiązałam. Moment w którym napisałam już nawet rozdział na wattpadzie tylko po to, żeby nie brać do ręki długopisu i nie zacząć rozwiązywać tej nieszczęsnej matematyki. Śpiewanie piosenek Black veil brides i Braci wydaje mi się ciekawsze niż wielokąty i trójkąty, z resztą komu sie nie wydaje? Patrze sobie za okno i co widzę? Piękną pogode, bezchmurne niebo i słoneczko. Patrzę w ekran komputera i co widzę? Czekający na mnie odcinek Teen wolf, którego ostatnio nałogowo oglądam, widzę kilka otwartych kart z wattpadem, historie do przeczytania, opowiadania do napisania, moich znajomych piszących na facebooku, moich idoli tweetujących na Twitterze, otwartego Spotify z piosenkami, które zaraz włącze. Odwracając się za siebie widzę mnóstwo moich kochanych książek i pomyśleć, że kilka z nich dalej leży na półce nieprzeczytane, widzę gitarę, która tylko czeka aż ją ruszę, lekturę do przeczytania. Skoro widzę to wszystko to czemu tak ciąży mi ta szkoła? Kiedy stała się tak wielkim ciężarem, że na samą myśl mam ochotę rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Może wypadałoby zrobić coś kreatywnego? Mój mózg nawet po kilku lekcjach zdecydowanie ma dość, a jutro będzie zdecydowanie gorzej. Krótkie momenty rozmyślań nad wszystkim. Moment sprawdzania, że twój kubek z herbatą jest już pusty. Czujesz się czasem pusty? Mam wrażenie pustki patrząc na cyfry, jest ze mną źle? Chyba tak, chyba przyda mi sie wiecej herbaty, dużo więcej. Chyba spróbowałam już wszystkiego, udawało mi się tyle godzin, ale muszę zrobić te piekielną matmę. I pomyśleć, że to wszystko tylko dlatego, że nie lubię matematyki.